Teologiczna interpretacja fizyki kwantowej

Ta interpretacja powstała dzięki zaznajomieniu się z  myślą Mikołaja z Kuzy, XV wiecznego chrześcijańskiego mistyka, który twierdził, że oświecił go sam Bóg. Uważam Kuzańczyka wręcz za proroka.

Akt kolapsu funkcji falowej jest aktem łączącym coincidentia oppositorum - zbieżność przeciwieństw: lokalność i nielokalność, realność i nierealność, skończoność i nieskończoność, (pewnie też determinizm i indeterminizm, w tym akapicie pomijam tą możliwość). Bóg nie gra w kości, ponieważ to sam Bóg jest kośćmi. Bóg jest nieskończonością aktualną, stąd akt kolapsu wydaje się absolutnie losowy*. Jest On samym pomostem kartezjańskim** między tylko potencjalnie nieskończonymi substancjami: duchem a materią. Należałoby tez chyba powiedzieć, że Bóg jest w jakimś sensie pierwotny względem stworzenia tzn. kolaps nie występuje gdy dochodzi do obserwacji lecz obserwacja występuje gdy dochodzi do kolapsu.

*Max Planck: "Dla wierzącego Bóg stoi na początku, dla fizyka zaś na końcu wszelkich dociekań". Fizyk jest jednak skończony, dlatego jego dociekania nigdy nie dotrą do końca, a wynik kolapsu dla skończonego człowieka zawsze będzie się wydawał przypadkowy. Nie wiem czy Mikołaj z Kuzy traktował Boga jako byt deterministyczny, o ile mi wiadomo Bóg jest według niego bytem koniecznym i nie jest bytem absurdalnym (nie jest zatem wszechmocny) a stworzenie jest przygodne. Czy istota rzeczy poprzedza istnienie Boga, czy istnienie Boga poprzedza jego istotę, czy może jeszcze jakoś inaczej? Czy Bóg jest wszechmocny w pełnym słowa tego znaczeniu? To, że Bóg jest bytem koniecznym, wydaje się sprzeczne z tym, że stworzenie jest przygodne (jeśli przyczyna jest konieczna to wydaje się raczej, że i skutek jest konieczny, nie wspominając o tym, że w ogóle nie ma sensu rozdzielenie na przyczynę i skutek w kwestii panteistycznego Boga). 

Być może jednak Bóg jest konieczny, ale nie jest konieczne to jaki ten Bóg jest? Bóg posiada wolną wolę, więc nie jest chyba też deterministyczny/nieruchomy, stąd jego stworzenie nie jest konieczne? Bóg jest bytem zarówno osobowym jak i panteistycznym. Taka filozofia Boga jest jednak absurdalna a sam Bóg wydaje się raczej bezsilny w niektórych sprawach a nawet we wszystkich skoro wydaje się być bytem panteistycznym, nieruchomym. Nie wydaje się zatem ani wszechmocny, ani z wolną wolą, za to nie jest absurdalny, choć jego istnienie jak to istnienie jest absurdalne. Być może Bóg tylko nie chce uchodzić za wszechmocnego. Być może nie widać tylko powyżej wymienionych cech, bowiem jest to kwestia tylko quasi empiryczna, ale jednak jest to zasadna uwaga. (Właśnie miałem deja vu 😀) Zresztą jeśli chcemy przyznać, że Bóg istnieje i jest On jednością to nie możemy się obejść bez pojęcia tożsamości osobowej a więc podmiotowości Boga, co nas sprowadza do tego, że jest On zarówno osobą jak i światem, jest zbieżnością przygodności i konieczności. Być może jednak nie można Go traktować wcale jako byt panteistyczny. Jest samym aktem kolapsu, to co się wyłania z aktu nim nie jest, jest tylko przyczyną stworzenia, uczestniczy więc w istnieniu stworzenia, ale nie jest stworzeniem. 

Interesujące jest też neoplatońskie zagadnienie hierarchii bytów. A dokładniej czy stworzenie może mieć wolną wolę?  Jeśli ludzie są tylko deterministycznymi duchem i materią to wydaje się, że nie mają wolnej woli***  Możemy jednak snuć inne przypuszczenie, że żywe stworzenie a w szczególności ludzie są trzema ciałami Buddy, są zarówno umysłem (sambhogakają), materią (nirmankają) jaki i pomostem kartezjańskim (aktem kolapsu funkcji falowej, duszą, dharmakają, zbieżnością przeciwieństw, Bogiem), a wiec w pewnym sensie Bóg jest w nas. Wypożycza nam swoją wolną wolę a może raczej trzeba by powiedzieć, że współdzielimy z nim wolną wolę, o ile ją posiada? Kuzańczyk był propagatorem ekumenizmu międzyreligijnego tzn. sądził, że z pozoru różne religie są odłamem jednej religii, choć mogą istnieć też religie czy interpretacje racjonalizacje, kompletnie zmyślone wypaczenia wypaczeń. Można podać wiele podobieństw międzyreligijnych. Choćby to, że zarówno w buddyzmie jak i teologii apofatycznej prawdziwa natura jest niewysławialna, stąd każda próba wysłowienia kończy się herezją, i tak powstają różne odłamy jednej religii. Posłużę się cytatem z "O co nas pytają wielcy filozofowie - Mikołaj z Kuzy" Leszka Kołakowskiego: "Możemy zrozumieć niewspółmierność skończonego i nieskończonego, kiedy badamy przedmioty matematyczne. Gdy wielokąt jest wpisany w okrąg, pojmujemy, że mnożąc wielość boków zbliżamy coraz bardziej wielokąt do okręgu, ale nie uczynimy tego w żadnej skończonej liczbie kroków: przejście od jednego do drugiego tylko w nieskończoności się dokonuje. Podobnie, gdy w myśli powiększamy obwód okręgu, widzimy, że odcinki obwodu są coraz podobniejsze do linii prostej, a gdy obwód staje się nieskończony, okrąg staje się linią prostą. Tak samo, gdy jeden bok trójkąta jest nieskończenie długi, a zatem pozostałe boki też są nieskończone, to, skoro nie może być wielu różnych nieskończoności, trójkąt staje się linią prostą. Rozważania tego rodzaju dają nam analogię - ale tylko analogię - do rozumienia stosunku między Bogiem a światem" Jak czytamy w haśle o trzech ciałach Buddy lub w haśle o Drodze Środka: "Wszelkie podziały owego stanu ostatecznego, np. na „trzy ciała Buddy”, są jedynie dydaktyczne, a nie dogmatyczne" Aby zrozumieć rzeczywistość, potrzeba oświecenia, ale oświecenia nie da się przekazać w słowach. Jezus o ile mi wiadomo nigdy nie stwierdził, że zawsze jest nieomylny (zresztą gdyby nawet tak stwierdził, nie znaczyłoby to, że się nie myli), za to nie wiedział kiedy przyjdzie sąd ostateczny, pewnie nie wiedział też tego - jak to każdy człowiek zresztą - czego nie wiedział, nie był Absolutem, sam mógłby być zresztą zwiedzony przez szatana, i głosić coś co podoba się szatanowi, oświeconego Buddy też to dotyczyło. Oświecenie ma być znajomością ostatecznej natury zjawisk, a nie całości zdarzeń. Oświecenie nie jest też wiedzą, nie jest rzeczą pewną. Innym przykładem jest podobieństwo opisu nirwany i tzw. mistycznej ekstazy. A nawet Drzewo Życia znane z mitów Biblijnych oraz figowiec, Drzewo Bodhi pod którym Budda doznał przebudzenia. Jezus według Mt 11:12-14 mówił o Janie Chrzcicielu jako o Eliaszu. Co wyraźnie sugeruje reinkarnację, choć inne wersety mówią tylko o duchu (cechach) Eliasza. J 6:30 "Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.", Ob 7:16-17 "Nie będą już łaknąć ani pragnąć" brzmi jak mieszanka buddyzmu z religią teistyczną. To wszystko i wiele wiele innych. https://vod.pl/filmy-dokumentalne/ukryte-dzieje-jezusa-online-za-darmo/qmdvw0k

**Również jest pomostem między faktami i wartościami.

*** Zresztą samo pojecie wolnej woli jest absurdalne, istnienie świata również jest absurdalne a samo istnienie jest niedeterministyczne, więc skoro świat istnieje to czemu wolna wola miałaby nie istnieć.

Lektura pomocnicza: Leszek Kołakowski "Jeśli Boga nie ma" rozdziały "Bóg pokonanych przez życie: teodycea" oraz "Bóg rezonerów".